dnalazłem dom mojej czcigodnej ciotki i zadzwoniłem. Po chwili otworzyła drzwi; w rozchełstanym szlafroku i o oczach zapadniętych po bezsennej nocy wyglądała wspaniale.
- Jesteś, łajdaku - powiedziała. - Dobrali się wuj z siostrzeńcem jak dwa diabły w pustym młynie. Gdzie Józef?
- Właśnie przyjechałem z Warszawy - powiedziałem. Czterysta kilometrów.
- Wuj poszedł po pieniądze.
- Znam wuja już tyle czasu i nie pamiętam, aby kiedykolwiek miał pieniądze.
Złapała mnie za włosy.
- Sprzedaliśmy pianino i wuj poszedł po pieniądze. Nie ma go już dwa dni. Mów, gdzie on jest.
Oswobodziłem się; położyłem rękę na sercu, a lewą nogę wysunąłem naprzód i wiedziałem, iż wszystko jest już przegrane. Miałem złe entree, lecz wspaniale postanowiłem zejść ze sceny.
- Jeśli suma jest znaczna, należy się liczyć z tym, że wuj chwilowo zapomniał swego adresu - powiedziałem tak głośno, aby wszyscy mogli usłyszeć mnie sąsiedzi. - Jest to chwilowa amnezja spowodowana destrukcyjnym wpływem alkoholu. Tak to wygląda, jeśli się rzecz naświetli z naukowego punktu widzenia. Można to również nazwać przejściową psychodegradacją alkoholową. Mówiąc jednak po ludzku, wuj na pewno znajduje się w świetnym humorze i hula. Potem wróci, aby zacząć nowe życie, kiedy skończą się już dni róż i wina.
- Wuj wróci wtedy, jak przepije ostatni grosz. - Ciocia to świetnie ujęła (...).
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)
Dodaj komentarz